W zeszłym tygodniu podczas targów POL-ECO System miała miejsce oficjalna premiera systemu do ewidencji odpadów w BDO. Nasz zespół uczestniczył od środy do piątku w większości prezentacji celem szczegółowego zgłębienia działania nowego systemu. Nie bez powodu wybraliśmy się na kilka prezentacji, ponieważ treści przekazywane w ich trakcie dość istotnie różniły się od siebie i na każdej z nich padały inne pytania ze strony przedsiębiorców. Co ciekawe, oficjalnie zapisy na szkolenia zakończyły się po 2 dniach od ich ogłoszenia, a w praktyce na sale szkoleniowe można było wejść bez żadnej rejestracji. Na ostatniej, piątkowej prezentacji sala nie była zapełniona nawet w połowie. Szkoda, bo z pewnością nie brakowało osób, które nie zdążyły się zapisać, a chciałyby uczestniczyć w szkoleniu. Na końcu każdej z prezentacji organizatorzy przewidzieli czas na zadawanie pytań. Pytania zadawali… praktycy! Próby odpowiedzi na niektóre pytania kończyły się często buczeniem z sali lub oklaskami dla zadającego pytanie. Przedstawiciele Instytutu Ochrony Środowiska czy Ministerstwa Środowiska dość mocno zderzyli się z rzeczywistością i mają teraz zapewne twardy orzech do zgryzienia czy faktycznie system jest gotowy do wdrożenia od stycznia 2020 r. Na prezentacjach można było usłyszeć takie pytania jak:
-
co w przypadku awarii lub stałego braku dostępu do Internetu?
-
co w przypadku, gdy wytwórca nie posiada wagi i nie zna masy odpadu?
-
co w przypadku odbioru kilku rodzajów odpadów jednym transportem?
Z udzielonych odpowiedzi ewidentnie wynika, że niestety system nie uwzględnia braku dostępu do Internetu, wytwórca musi znać masę odpadu (mimo, że firma przyjmująca najczęściej dokonuje ważenia), oraz dla każdego kodu odpadu od każdego klienta trzeba będzie oddzielnie wygenerować pojedyncze zlecenia. Uwag praktyków było bardzo wiele, a odpowiedzi najczęściej spotykały się z dużym niezadowoleniem. Niestety pytań było tak wiele, że uczestników odsyłano do stoiska IOŚ celem zadawania indywidualnych pytań. W związku z powyższym udaliśmy się na stoisko z nie łatwymi pytaniami, na które odpowiedź brzmiała następująco: proszę przesłać zapytanie drogą mailową…
Wracając do analizy systemu, na pierwszy rzut oka interfejs robi wrażenie prostego i intuicyjnego, lecz w praktyce jest to po prostu przeprogramowana kalka karty ewidencji i karty przekazania odpadu z dotychczas obowiązującego rozporządzenia. Można odnieść wrażenie, że twórcy systemu nie zadali sobie trudu analizy skomplikowanej ewidencji dla zakładów przetwarzania odpadów z kilkoma instalacjami i nie do końca wiedzą, ile jeszcze niuansów kryje się poza ww. dokumentami. System może zadziałać bez większych problemów np. dla małego wytwórcy odpadów, który odpady przekazuje regularnie do niewielkiej liczby odbiorców, ale nie dla firm zbierających lub przetwarzających odpady. Dla branży to jest zapowiedź paraliżu logistycznego, wydłużenia czasu pracy kierowców i podwyższenia kosztów związanych z zatrudnieniem nowych pracowników do permanentnego „klikania w systemie BDO”. Do tego trzeba dodać czas na gorącą linię telefoniczno-mailową między firmami z prośbami o kliknięcie czegoś w systemie bo… kierowca czeka. W naszej opinii system wymaga jeszcze wielu poprawek i dostosowania do realiów rynkowych. Jest już połowa października i zostało bardzo niewiele czasu na wprowadzenie poprawek i przeprowadzenie szeroko zakrojonych testów. Tak duże przedsięwzięcie powinno zostać dokładnie dopracowane, a jego obecny kształt sugeruje, że powinno wejść od 1 stycznia, ale 2021 roku.
Instytut zapowiada interfejs (API), który ma pozwolić na integrację z zewnętrznymi programami do ewidencji odpadów, lecz nadal nie wiadomo kiedy zostanie on udostępniony. Nie podano oficjalnego terminu, jedynie w trakcie prezentacji poinformowano, że wydarzy się to w listopadzie, pod warunkiem, że wszystkie prace związane z ewidencją zostaną zakończone… Argumentem za tak późnym udostępnieniem API jest rzekoma troska o producentów oprogramowania, aby nie ponosili dodatkowych kosztów związanych z nanoszeniem poprawek. Takie postępowanie Instytutu bulwersuje firmy, które już dawno wolałyby dostosować się do istniejącej wersji pilotażowej, a pod koniec roku nanieść tylko zmiany. Tymczasem nie mogą one zaplanować prac ani nie mają pewności, czy uda im się dostosować oraz należycie przetestować programy w tak krótkim czasie. Czym jest miesiąc prac patrząc na skalę projektu?
W piątek po ostatniej prezentacji wróciliśmy do biura i podsumowaliśmy w zespole nasze wrażenia. Jakie nasunęły nam się wnioski? Po pierwsze powinna zostać przewidziana procedura postępowania w przypadku braku dostępu do Internetu. Często zdarzają się braki w jego dostawie spowodowane różnymi awariami, a każdy taki przypadek będzie skutkować komplikacjami logistycznymi. Dodatkowo nie uwzględniono przedsiębiorstw, które w ogóle nie mają dostępu do Internetu (np. składowiska odpadów oddalone od zaludnionych miejsc).
Ewidentnym problemem bazy jest jej niedostosowanie do przedsiębiorstw generujących znaczne ilości dokumentów każdego dnia. System nie przewiduje możliwości zbiorowego zatwierdzania większej ilości dokumentów, np. jeśli danym transportem wysyłanych jest kilka różnych rodzajów odpadów, przekazujący musi otworzyć każdą KPO odrębnie, zatwierdzić ją, wygenerować potwierdzenie dla transportującego, wyjść z danej karty i analogicznie postąpić dla każdej kolejnej. Przy wielu transportach dziennie takie rozwiązanie jest zwyczajnie nie wykonalne. Istnieją zakłady, które generują kilkadziesiąt, a nawet kilkaset kart dziennie. Chociażby odbiór odpadów medycznych od stomatologów, przychodni, itp. Czy ktoś policzył ile to zajmie czasu?
Kolejnym problemem jest samo przekazanie potwierdzenia dla transportującego. Jeśli w danym samochodzie kierowca nie będzie posiadał jakiegoś urządzenia mobilnego (np.: telefonu, tabletu) oraz danych do logowania w bazie BDO, nie będzie mógł samodzielnie pobrać potwierdzenia, jakie musi posiadać w trakcie transportu. W takiej sytuacji trzeba będzie potwierdzenia drukować i tutaj pojawia się pytanie, czy każdy przekazujący będzie na tyle uprzejmy, aby to zrobić, ponieważ nie ma takiego obowiązku.
Kolejnym „niepotrzebnym” ruchem w bazie BDO jest konieczność wystawania KPO samemu sobie. Dlaczego? Ponieważ jeśli przesyłamy odpad z jednego z naszych adresów do drugiego np. żeby zoptymalizować transport do dalszego odbiorcy, albo jeśli wysyłamy śmieciarkę po odpady komunalne, która wraca z odpadami do naszej bazy, każdorazowo będziemy musieli wystawić KPO, wygenerować potwierdzenie dla kierowcy, a po uzupełnieniu tych danych i tak będziemy uzupełniali te informacje w karcie ewidencji odpadu. Obecnie wystarczy zapis w KEO z adnotacją, z którego adresu prowadzenia działalności pochodzi dany odpad (nie wymaga się wystawienia KPO).
Zdaje się, że najwięcej uciążliwości baza BDO generuje dla podmiotu … uprawnionego do ewidencji uproszczonej, tj. dla transportujących odpady. Nie dość, że odbiorca potwierdza datę i godzinę zakończenia transportu, to jeszcze i tak transportujący musi zalogować się do BDO i także potwierdzić datę i godzinę. Podwójna praca.
Idąc dalej z problemami transportującego, jeśli przejmujący odpad odrzuci KPO, np. z uwagi na niezgodność kodu lub masy odpadów, to transportujący odpady ma „problem”. Według prowadzących szkolenie, transportujący w takim przypadku albo powinien odwieźć odpad przekazującemu (nie wiadomo, kto miałby za to zapłacić, np. jeśli przekazujący nie zgodzi się z przyjmującym co do powodu odrzucenia KPO) lub poczekać u odbiorcy do momentu ustalenia ostatecznej wersji KPO (telefonicznie, mailowo), czy zatwierdzenie korekty KPO. Tylko co, w przypadku jeśli odbiorca odrzuci KPO, a firma przekazująca już danego dnia nie pracuje? Kierowca z odpadami nocuje u odbiorcy?
Co więcej …. w obecnej wersji systemu istnieje możliwość wysłania transportu i jego zatwierdzenia bez wiedzy transportującego. W jaki sposób? Wystarczy, że przekazujący wybierze danego transportującego i wygeneruje za niego potwierdzenie transportu, a odbierający potwierdzi przyjęcie odpadu nie weryfikując, czy firma podana na KPO to na pewno ta sama, która przywiozła odpad w praktyce. Transportujący może dowiedzieć się, że „wiózł odpad” dopiero, gdy znajdzie KPO do potwierdzenia w swoim systemie.
Sam sposób prowadzenia ewidencji w bazie BDO niestety jest dość uciążliwy (jeśli musimy użyć go częściej niż np. 2-3 razy w miesiącu). Przykładowo, wygenerowane KPO niestety nie zaciągają się automatycznie na karty ewidencji, więc aby uzupełnić informacje o przekazaniu odpadu trzeba wybrać KPO ręcznie z listy, na której mogą być setki dokumentów (nie wiadomo, która KPO została już dodana do ewidencji). Jeśli odpady są wytwarzane lub przetwarzane w ramach instalacji, niestety system nie pozwala przypisać instalacji na stałe i je wybierać, np. z listy. Każdorazowo trzeba podać je ręcznie, jednak ta informacja nie jest nigdzie dalej zamieszczana, w związku z czym nie widzimy żadnych podsumowań wg instalacji, czy procesów.
Warto podkreślić, że podczas żadnego ze szkoleń nie pokazano sposobu przetwarzania odpadów w ewidencji, ani kart ewidencji dla stacji demontażu pojazdów, komunalnych osadów ściekowych czy zakładów przetwarzania ZSEiE…
Obecnie, największy problem upatrujemy jednak w tym, że wpis o wytworzeniu odpadu musi pojawić się w karcie ewidencji przed transportem odpadu, po którym tak naprawdę (z przytoczonych wcześniej względów) poznajemy faktyczną masę. Wstecz nie będzie można dokonać żadnego wpisu. To jest jedynie piękna teoria, która w praktyce wprowadzi chaos w ewidencji odpadów (ciągłe korekty mas). Czy firmy budowalne lub serwisowe mają techniczną możliwość zważenia odpadów wytworzonych u klienta (nie każdy klient posiada wagę samochodową, która pozwala na zważenie kontenera z odpadami, a montaż takiej wagi na czas realizacji zlecenia, które czasem trwa dzień lub dwa, jest nierealne).
System może też łatwo wprowadzić w błąd, co może skutkować karami np. baza pozwala przekazać dowolny odpad osobie fizycznej, nawet jeśli zgodnie z prawem nie jest to dozwolone (wytyczne z rozporządzenia). Brakuje oczywistych podpowiedzi, że dany kod odpadu jest niedozwolony.
Co istotne, już od 2020 r. baza BDO ma służyć także składaniu sprawozdań z zakresu gospodarki odpadami. Pierwsze sprawozdania w zakresie odpadów komunalnych składane są do końca stycznia, a w trakcie szkolenia zakładka „Sprawozdania” nie została w ogóle zaprezentowana. Prowadzący stwierdzi, że jest „w opracowaniu”.
W konsekwencji, firmy z branży i tak będą musiały prowadzić podwójną ewidencję odpadów. Jedną, aby pilnować warunków decyzji, miejsc magazynowania odpadów, przepisów dodatkowych, itp. oraz tę drugą - w BDO, aby wypełnić kolejny ustawowy obowiązek. Pytanie ile jeszcze branża zniesie znakomitych w ostatnim czasie zmian: monitoring miejsc magazynowania odpadów (w tym on-line), opracowanie operatów p.poż. i wniosków o dostosowanie decyzji, ustanowienie zabezpieczenia roszczeń, nieograniczone uprawnienia WIOŚ, rozszerzony katalog przypadków odmowy i cofnięcia decyzji, podwyższenie administracyjnych kar pieniężnych oraz objęcie obowiązkiem uzyskania decyzji środowiskowej większości miejsc zbierania odpadów. Głównym argumentem ostatnich rewolucyjnych zmian oraz stworzeniem ewidencji w BDO jest walka z szarą strefą w gospodarce odpadami. Tylko czy pomysłodawcy zadali sobie pytanie czy ktoś kto nielegalnie będzie chciał transportować odpady utworzy konto w BDO i przyczepi sobie tabliczkę na pojazd z napisem „ODPADY”? Intencja jak najbardziej słuszna, tylko jak zwykle uderza w legalnie działające firmy z branży, a nie w szarą strefę.
Artur Domaszewicz
redaktor serwisu
Zdjęcie: pixabay.com