Podwyżki związane z wchodząca, za niecałe 2 miesiące, ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, są nieuniknione. Pomimo podziału stawek dla odpadów segregowanych i niesegregowanych opłaty wzrosną, nawet kilkukrotnie, w porównaniu z tym, ile płaciliśmy do tej pory. Mieszkańcom bloków przyjdzie zapłacić odpowiednio: w Warszawie – 37 / 51,80 zł; w Krakowie - 37 / 55 zł; we Wrocławiu - 38 / 57 zł, jeżeli dany lokal zajmują 2 osoby. Nie ma się, co oszukiwać, jeżeli chodzi o możliwość wyboru stawki w przypadku wspólnot mieszkaniowych. Często decyzje o wysokości stawek będzie podejmować np. zarząd danej spółdzielni mieszkaniowej. Przykładowo w warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Osiedle Młodych" podjęto decyzję, że wszyscy mieszkańcy bloków mają segregować śmieci. Niezależnie czy taką chęć wykazują czy też nie. Administracja chce wykorzystać okazję, jaką daje zmiana przepisów do likwidacji istniejących w blokach zsypów.
Luki
Zmiany w przepisach rodzą też ryzyko wykorzystywania wszelkich luk i niejasności, jakie one ze sobą niosą. Przykładem jest jedna z warszawskich wspólnot, której administrator poinformował mieszkańców o tym, że będą oni musieli „umówić się” z firmą, która odbiera od nich śmieci, z uwagi na niesegregowanie odpadów przez część mieszkańców. Polegać to ma na tym, że firma odbierająca ma przejąć obowiązek segregacji. Mieszkańcy mają przez to płacić kwotę wyższą niż za posegregowane śmieci, ale nie więcej niż oficjalna stawka ustalona przez miasto za śmieci nieposegregowane.
Komu się opłaca?
W małych firmach, które wygrają przetarg, a nie posiadają własnych linii sortowniczych odpadów ani nie zamierzają sprzedawać odpadów do recyklingu, w ich wypadku bardziej opłacalne będzie odbieranie śmieci nieposegregowanych. Doprowadzi to do tego, że nie będzie opłacalne odbieranie śmieci posegregowanych od mieszkańców z uwagi na niższą stawkę za ich odbiór, co będzie przekładać się na niższy zysk takich firm.
Właściwa segregacja
W przypadku deklaracji wyrzucania śmieci posegregowanych przez mieszkańców problemem będzie też sprawdzanie czy są one faktycznie należycie posegregowane. Według badań przeprowadzonych przez TNS tylko 4 procent ankietowanych posiada wiedzę na temat właściwego sortowania odpadów, co trzecia osoba w ogóle nie ma o tym pojęcia. Wyższe stawki będą nakładane na mieszkańców w przypadku, jeżeli się okaże, że do pojemników na odpadki selektywne będą oni wyrzucać inne śmieci. Nie jest dokładnie określone, o jakie proporcje chodzi. Niektóre z miast mają już ustalone takie dane i tak np. w Warszawie pojemniki na szkło nie mogą zawierać więcej niż 20 proc. innych odpadów. Dla kontenerów na suche odpady (np. papier) muszą one stanowić minimum 60 procent całkowitej masy pojemnika.
źródło: metromsn.gazeta.pl
zdjęcie: sxc.hu