Kolejna grupa mieszkańców wyszła na ulice, by walczyć o jakość powietrza wokół swoich domów. Tym razem protest przeprowadzono w podpoznańskim Suchym Lesie, gdzie funkcjonuje m.in. biogazownia i kompostowania. Mieszkańcy mają dość uciążliwych zapachów i żądają reakcji. Nie chcą powtórki sytuacji z Gdańska…
Uciążliwe, ale niezbędne?
Emisja odorów jest nieodłącznym elementem działalności takich jak zagospodarowanie odpadów (w szczególności biodegradowanych), oczyszczanie ścieków, hodowla zwierząt, czy rolnictwo. Rodzaj i natężenie emitowanych substancji złowonnych, czyli odorów jest zależny m.in. od stosowanej technologii, materiału oraz warunków atmosferycznych. Część procesów można prowadzić w sposób hermetyczny np. kompostowanie odpadów w zamkniętych reaktorach. Można prowadzić załadunek i rozładunek materiałów w wentylowanych halach. Niestety nie można całkowicie zniwelować emisji do powietrza ze składowisk odpadów, czy z nawożenia pól uprawnych nawozami naturalnymi (gnojowica, gnojówka itp.). Gospodarstwa rolne, oczyszczanie ścieków i zagospodarowanie odpadów są inwestycjami strategicznymi i niezbędnymi, więc zakaz prowadzenia działalności nie wchodzi tutaj w grę. Potrzebne są inne rozwiązania, a o te w zakresie odorów nie jest łatwo…
Powracający temat
„Śmierdzący” problem nie dotyka jedynie wsi, gdzie dominuje rolnictwo. Taki sam problem pojawia się w miastach i to największych miastach Polski. Różne są jedynie źródła zapachów. Na uciążliwość w miastach zwykle narzekają mieszkańcy obrzeży, które wraz z rozbudową mieszkaniową zbliżyły się zakładów oczyszczania ścieków, czy zagospodarowania odpadów.
W ostatnim czasie najgłośniej słychać mieszkańców Gdańska, których życie utrudnia odór z Zakładu Utylizacyjnego Sp. z o. o. w Szadółkach. Tamtejsza zewnętrzna kompostownia pryzmowa (pryzmy układane na placu, a nie w budynku) została zalana podczas letnich ulew powodując powstanie dużych ilości ścieków, których nie dało się szybko oczyścić. Ścieki i przemoczony materiał generują odory, które docierają do samego centrum miasta. Zakład w przyszłym roku ma wybudować nową zamkniętą kompostownię, która ma rozwiązać przeciągający się problem. Drugim przykładem może być podwarszawskie Radiowo, gdzie również działa zewnętrzna kompostownia pryzmowa. Mieszkańcy kilku dzielnic stolicy codziennie zgłaszają, że zapach jest nie do wytrzymania, i że konieczna jest modernizacja albo przeniesienie kompostowni. W ostatnich dniach w mediach powrócił także temat biogazowni zlokalizowanej w podpoznańskim Suchym Lesie. Tutaj mieszkańcy również tracą cierpliwość i wychodzą protestować. To jedynie wybrane przykłady.
Bezradne urzędy (?)
Kto ma rację? Na to pytanie trudno jest odpowiedzieć. Sąsiedzi uciążliwych zakładów składają skargi do WIOŚ, urzędów miast i gmin, a nawet wzywają policję czy straż miejską. Jednak wszystkie te instytucje nie mają dużego pola do popisu, ponieważ żadne przepisy krajowe ani unijne nie określają, jak zbadać poziom uciążliwości odorów ani jak zapobiegać ich powstawaniu i rozprzestrzenianiu. Jednym z narzędzi jakie może zastosować starosta czy marszałek jest art. 362 w powiązaniu z art. 378 ust. 1 ustawy Prawo ochrony środowiska, który pozwala nałożyć na przedsiębiorcę obowiązek ograniczenia negatywnego oddziaływania na środowisko i przywrócenie środowiska do stanu właściwego. Zapis ten nie jest zbyt precyzyjny, ale daje możliwość egzekwowania od firm działań naprawczych i poprawy jakości życia mieszkańców.
Winna jest technologia?
Często nadmierna uciążliwość odorowa danego procesu wynika ze źle dobranego rozwiązania technologicznego w szczególności w przypadkach, kiedy znaczenie mają warunki atmosferyczne. Problemem jest też lokalizowanie zakładów w pobliżu osiedli mieszkaniowych, albo na odwrót. Ceny działek w okolicy oczyszczalni ścieków czy składowiska odpadów są atrakcyjne cenowo i tym kuszą nabywców. Tego typu zakłady zawsze będą powodowały emisję odorów, która jest stopniowo ograniczana z zastosowaniem nowoczesnych technologii. Mimo wszystko budując domy, czy firmy należy brać pod uwagę nie tylko istniejące już w okolicy zakłady, ale także te planowane. W konflikcie działalności gospodarczej i okolicznych mieszkańców zwykle powstaje sytuacja patowa, której urzędy mogą nie rozwiązać.
W czym tkwi problem?
Największym problemem w przypadku emisji odorów jest ustalenie wiarygodnej metody pomiarowej oraz progów uciążliwości zapachowej. Odory mają często charakter naturalny i nie są jednoznacznie określane jako substancje toksyczne lub groźne dla człowieka, jednak wzrost ich natężenia powoduje dyskomfort a nawet objawy chorobowe (bóle głowy, wymioty itp.). Ministerstwo Środowiska z raz po raz wracało do tematu odorów, lecz dotychczas nie wprowadzono żadnych rozwiązań prawnych. Na początku 2016 r. Ministerstwo zapowiedziało jednak powrót do tematu. Ma powstać tzw. ustawa odorowa. Niewiadomo jednak w jaki sposób pomoże ona w już zaistniałych sytuacjach…
Źródło: własne
Zdjęcie: pixabay.com