Znowelizowana ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach obowiązuje już od ponad miesiąca. Zmiany potrzebne były z uwagi na dostosowanie przepisów do standardów Unii Europejskiej. Praktycznie we wszystkich krajach Unii (poza Węgrami i właśnie Polską) za gospodarkę odpadami odpowiadają gminy, a nie podmioty prywatne. To właśnie one zajmują się organizacją prawidłowego i sprawnie działającego systemu gospodarki odpadami. Gminy podpisują odpowiednie umowy z podmiotami zapewniając odbiór śmieci od mieszkańców. Niestety do tej pory w Polsce funkcjonowało to na zupełnie innych zasadach. Mieszkańcy w ramach własnych (lub za pośrednictwem np. administracji w przypadku zabudowy osiedlowej) musieli zapewnić odbiór śmieci. Prowadziło to często do sytuacji, w której według statystyk na wsiach, nawet co czwarte gospodarstwo nie posiadało podpisanej umowy w właściwym podmiotem, w efekcie czego powstające śmieci były albo spalane w domowych piecach albo wywożone i trafiały np. do lasu.
Przepisy, a życie
Przepisy zmieniły jednak istniejącą sytuację. To gminy stały się właścicielami odpadów wytwarzanych przez mieszkańców i w ich interesie jest zapewnienie właściwego ich zagospodarowania. Skala tego przedsięwzięcia była na tyle duża, że nie obyło się bez różnych wpadek. Wiele gmin do dnia dzisiejszego nie wywiązało się ze swoich obowiązków. Nie są rzadkością widoki takie np. jak leżące odłogiem sterty odpadów, których nikt nie odbiera, czy też brak odpowiednich pojemników do segregacji. Czas jaki miały gminy na przygotowanie się do zmian to półtora roku, jednak nie można winy zrzucać tylko na gminy. Sama ustawa zawiera też wiele kwestii, które nie do końca są jasne, np. znacznie wcześniej mogła zostać podjęta decyzja o możliwości łączenia opłat.
Kto segreguje?
Konieczność segregacji jest jednak obligatoryjna, Polska nie może się wycofać i wrócić do poprzedniego systemu. Unia może za takie podejście nałożyć wielomilionowe kary, jeżeli nie wywiążemy się z ustalonych poziomów odzysku i recyklingu. Badania przeprowadzone przez firmę TNS budzą pewne obawy, zgodnie z ich wynikami tylko 4% ankietowanych bardzo dobrze wie, jak należy segregować odpady, a 33 % całkowicie nie ma pojęcia na ten temat. Reszta ankietowanych segreguje odpady, ale często nie wie, jak to do końca robić.
Nauka segregacji nie jest procesem, który wszyscy opanują z dnia na dzień. Na szczęście zgodnie z przepisami na osiągniecie ustawowo wymaganych poziomów odzysku i recyklingu mamy czas do końca 2020 r. Zgodnie z zapisem ustawy w 2013 r. z wyrzuconych odpadów będących: papierem, metalem, tworzywem sztucznym i szkłem 12% musi zostać odzyskane i nadawać się do ponownego użytku. W roku 2015 odzysk musi być na poziomie 16%, w 2018 r. – 30%, a w 2020 roku połowa z wymienionych typów odpadów musi zostać odzyskana.
Koszty
Wszystko to w efekcie przekłada się na wyższe koszty zagospodarowania odpadów. Do tej pory, odpady nie były segregowane i w większości przypadków trafiały na wysypiska, był to jeden z najtańszych sposobów ich zagospodarowania. Bieżąca sytuacja wygląda jednak już zupełnie inaczej, firmy muszą nie tylko przetransportować odpady, ale zająć się też ich sortowaniem, kompostowaniem, czy też budową nowych instalacji związanych z odzyskiem odpadów. Wszystko to przekłada się niestety na wyższe opłaty, jakie muszą uiszczać mieszkańcy. Taka jest cena ekologii.
Źródło: trojmiasto.gazeta.pl
Zdjęcie: sxc.hu